O mnie

Cześć! Mam na imię Kasia i jestem specjalistką w zakresie zaburzeń cyklu miesiączkowego, a z wykształcenia mgr farmacji i dietetyczką kliniczną. Przez ostatnie kilkanaście lat przeszłam przez prawdziwy hormonalny (i życiowy) rollercoaster.

Nasze historie są prawdopodobnie podobne....

Jako nastolatka cierpiałam na bardzo bolesne miesiączki (do tego stopnia, że mdlałam, wymiotowałam i nie mogłam się ruszyć). Moja mama również miała z tym problem więc słyszałam, że tego nie uniknę i tak musi być. Wszystko “uregulowało się” po sięgnięciu po tabletki antykoncepcyjne, które brałam przez ponad 7 lat. Cieszyłam się z regularnych “cykli” i bezbolesnych “miesiączek” (tak naprawdę w trakcie stosowania antykoncepcji hormonalnej nie występują cykle ani miesiączki, a sztuczne krwawienia regulowane hormonami z tabletki – czynność jajników jest wstrzymana). Namawiałam swoje koleżanki mówiąc, że to niesamowicie wygodne i że odkąd biorę tabletki, nie muszę się o nic martwić! Okres jak w zegarku i delikatny ból. Do czasu aż odstawiłam tabletki. Z dnia na dzień.

I

Teraz już wiem, że był to błąd (do odstawiania antykoncepcji hormonalnej warto się przygotować, bo to trudny proces – tutaj znajdziesz webinar na ten temat). Mój organizm był w rozsypce. Nieregularne cykle, torbiele, miesiączki bardziej bolesne niż kiedykolwiek (10 apapów/dzień, wymioty, omdlenia), plamienia przed miesiączką, włosy wypadające garściami, niedomagająca tarczyca, wzrost masy ciała i PMS tak straszny, że dosłownie nie mogłam ze sobą wytrzymać i rozważałam powrót do tabletek. Mój organizm był w rozsypce, a ja dolałam oliwy do ognia stosując wtedy dietę wegańską.

Jedyną opcją “regulacji” hormonów o jakiej usłyszałam od lekarza, były tabletki. Studiując wtedy farmację byłam świadoma tego, że faktycznie – schematy leczenia są jasne, ale nie wierzyłam, że jest to jedyna opcja i sama zaczęłam się edukować w tym temacie. Stopniowo wróciłam do równowagi wprowadzając zmiany w swoim stylu życia, moje cykle są teraz regularne, miesiączki bezbolesne, a włosy gęstsze z miesiąca na miesiąc. Już studiując dietetykę (na specjalności dietetyka kliniczna), zaczęłam pracować z kobietami, które też chciały uregulować hormony w naturalny sposób. I to naprawdę uregulować.

Czy to żart?

Ponieważ to, co współczesna medycyna oferuje obecnie kobietom w kontekście zaburzeń hormonalnych, to w mojej opinii żart. Antykoncepcja hormonalna, syntetyczne gestageny (np. duphaston), to przyklejanie plastra na jątrzącą się ranę. Objawy znikają, ale przyczyna zaburzeń hormonalnych pozostaje nietknięta. Po odstawieniu leków (które same w sobie mają często trudne skutki uboczne, o których się nie mówi) sytuacja jest zwykle gorsza niż punkt wyjścia. To jak kobiety są traktowane w gabinetach lekarskich również pozostawia wiele do życzenia. Na setkach konsultacji, które przeprowadziłam słyszałam historie, które sprawiały, że łzy napływały mi do oczu. Trauma, gass-lighting (umniejszanie i podważanie Twoich problemów, odczuć) i podważanie zaufania do siebie samej, to coś czego być może sama doświadczyłaś. Jest mi naprawdę cholernie przykro, jeśli przez to przeszłaś. To nie jest okej.

Oczywiście nie przekreślam medycyny konwencjonalnej jako takiej – jej odkrycia są niesamowite, bardzo często ratują życie (np. medycyna ratunkowa, antybiotyki). Natomiast nie uwzględnia kobiecej fizjologii, cykliczności, hormonów – większość badań naukowych nadal jest przeprowadzana na mężczyznach. Nie ma też nic złego w stosowaniu tabletek – dopóki jest to świadoma decyzja danej kobiety (w większości przypadków niestety mechanizm ich działania i skutki uboczne i opcje alternatywne nie są kobietom przedstawiane i biorą tabletki myśląc, że to ich jedyna i najlepsza opcja i że faktycznie pomogą coś wyleczyć, a nie tylko zaleczyć).


Czuję ogromną misję

Dlatego też czuję ogromną misję w tym by pomagać kobietom na spokojnie spojrzeć na swój problem, zrozumieć swój organizm, wziąć odpowiedzialność za swoje zdrowie i krok po kroku działać. Zaopiekować się sobą, polubić się ze swoimi hormonami. Bo złe hormony… nie istnieją. Istnieje tylko brak równowagi hormonalnej. A każdy organizm do tej równowagi dąży – naszą rolą jest stworzyć mu do tego odpowiednie warunki.

Swoje doświadczenia w pracy z kobietami oraz wiedzę zdobytą na dziesiątkach szkoleń, umieściłam w kursie i webinarach:

Stale się edukuję i poszerzam swoje horyzonty, żeby móc pomagać jeszcze lepiej. Poza tym, muszę się przyznać, że jestem trochę uzależniona od przyswajania nowej wiedzy na temat hormonów…

Medycyna funkcjonalna

Obecnie jestem w trakcie studiów i certyfikacji na Functional Medicine University (Medycyna Funkcjonalna). W przyszłości sama planuję szkolić specjalistki i specjalistów w zakresie regulowania zaburzeń hormonalnych.

Mój świat

Czy hormony i cykl miesiączkowy to cały mój świat? Zdecydowanie nie 😉 Mam cudownego kota, Ugiego, uwielbiam chodzić na spacery, oglądać wschody i zachody słońca, dobre kakao jest moim comfort foodem, gdy gotuję, kuchnia wygląda jak pobojowisko, nadal oglądam Grey’s Anatomy… (18 sezon i mam nadzieję, że się nie skończy), znam prawie wszystkie teksty do piosenek Katie Melua i wszystkie Mariny (Marina and the Diamonds). Uwielbiam też samo prowadzenie swojej firmy i fascynuje mnie też to jak nasze myśli, przekonania i energia kreują rzeczywistość. Dlatego też to co robię, staram się zawsze robić z poziomu troski i miłości.

Będzie nam się świetnie pracowało razem jeśli...

I

  • czujesz się zagubiona w hormonalnym świecie, nie wiesz na czym się skupić
  • miesiączka jest dla Ciebie problemem – jest nieregularna, bolesna, obfita lub w ogóle jej nie ma
  • Twoje włosy wypadają, są słabe
  • borykasz się z trądzikiem i/lub nadmiernym owłosieniem
  • biegasz od zadania do zadania i czujesz się wiecznie zestresowana
  • budzisz się w środku nocy, nie wysypiasz się
  • chciałabyś wreszcie czuć się dobrze

Niezależnie od tego czy będzie dane nam pracować razem (czy to w kursie, webinarze, czy na konsultacjach) – pamiętaj, że nie jesteś sama.

Trzymam za Ciebie cholernie mocno kciuki
i przesyłam ogrom dobrej, spokojnej energii :))